Prawdopodobnie pierwsze polskie forum zespołu Editors x]
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Koncert Editors w Warszawie (4.11.2007r.)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Editors Strona Główna -> Info i News
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Romen




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 20:41, 21 Lis 2007 
Temat postu: Koncert Editors w Warszawie (4.11.2007r.)

Chyba czas najwyższy podzielić się wspomnieniami po koncercie panów z Editors? (Nareszcie mogę założyć ten temat.)
Kto był? I jak się bawiliście? Jakieś zdjęcia, filmy do udostępnienia? (Jeśli tak, to się nie krępujcie Smile )

Ja bawiłam się genialnie. Panowie dali z siebie wszystko. Była energia, ale i melancholia, magia.
Nie można było oderwać oczu od Toma, to na prawdę charyzmatyczny wokalista. (Zresztą trudno się nie gapić na kogoś kto wdrapuje się na pianino.)
Szkoda, że był tylko jeden bis, trochę mnie rozczarowało, że tylko pare osób próbowało ,,wymusić" na panach jeszcze jedno wyjście.
Warto też wspomnieć o The Boxer Rebellion, ja czekałam na nich równie niecierpliwie jak na Editors i panowie mnie nie zawiedli, w dodatku okazali się bardzo sympatyczni Smile

Na YouTube, jak zapewne wiecie, jest już sporo filmików z koncertu, choćby ten:[link widoczny dla zalogowanych] lub ten [link widoczny dla zalogowanych] i jeszcze [link widoczny dla zalogowanych]

Ten sam użytkownik udostępnił jeszcze sporo materiału, za co można tylko dziękować Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzycząca_Dziewczynka




Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 12:12, 27 Lis 2007 
Temat postu:

koncert był N I E S A M O W I T Y ! ! !
trudno mi go pisac w kilku słować. Z resztą to niemożliwe Wink
od razu przypomniało mi sie jak chłopacy stali na balkonie kiedy grały supporty i nie wiedziałam na czym się skupić Wink
jak dla mnie najbardziehj niesamowitym momentem był "Fingers in the Factories" Very Happy
nigdy jeszcze się tak dobrze, nie bawiłam!
nigdy jeszcze tyle nie krzyczałam!
nigdy jeszcze się tajk długo nie usmiechałam!
nigdy jeszcze nie byłam takj szczęsliwa! :
nie mogę się doczekać kolejnego koncertu!!! (może już na openerze Wink
na razie tyle, ale pewnie w chwilach euforii będę jeszcze dorzucała jakieś swoje wspomnienia Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NATALIE




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 23:08, 29 Lis 2007 
Temat postu:

Moja relacja z koncertu EDITORS


4 listopad Warszawa Klub Stodoła


5.00 pobudka.
7.35 pociąg
11.10 bezpiecznie dojechałam do Warszawy, choć od samego rana zmagałam się z silnym bólem żołądka ( podejrzewam ze z przejęcia, strachu i nerwów) i w obawie przed jakimiś nieprzyjemnymi dalszymi konsekwencjami nic przez cały dzień prawie nic nie jadłam i nie piłam…
w sumie to musze być dość silna skoro przetrwałam i nie zemdlałam…
Nie ma jak to wewnętrzna determinacja, że nie wolno ci upaść…
Pędziłam pod Pałac Kultury i Nauki, by spotkać się z Darią ( na forum jako Krzycząca Dziewczynka Ela), z którą miałam razem iść na koncert i nocować w Warszawie.
Następnie z mapą w ręku szukałyśmy odpowiednich przystanków by jakoś dotrzeć do miejsca, gdzie miałyśmy nocleg. Myślałam, że będzie gorzej, ale nawet nieźle sobie radziłyśmy z tą mapą, a wbrew pozorom to wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje…
Poza tym to są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie, którzy bardzo nam pomogli… stoję z mapą i przyglądam się rozkładzie jazdy tramwajów, a jedna taka fajna młoda pani podeszła do nas, sama!!! I zapytała czy może nam jakoś pomóc i tak nam wszystko zajebiście powiedziała, że już nie miałyśmy żadnych wątpliwości jak trafić…
Później ok. 12.30 już byliśmy w domu studenckim „Żaczek”, gdzie spałyśmy.
Siedziałyśmy i gadałyśmy: o muzyce, o koncertach no i o Editors - rozmyślania jak to będzie…
16.30 ruszyliśmy na podbój Stodoły….
17.00 byłyśmy na miejscu…
Ha… Patrzymy, przed Stodołą stoi duży, wypasiony, niebieski autobus… sprawdziłyśmy rejestracje, obejrzałyśmy go sobie dość dokładnie… stwierdziliśmy, ze to musi być ich transport.
Postanowiłyśmy walczyć o barierki, pierwszy rząd i koniec…
Tłumów żadnych nie było, aż byłyśmy zdziwione, że tylko jest jakiś kilka dziewczyn…
Spędziłyśmy z tymi dziewczynami miło czas, rozmawialiśmy, słuchaliśmy piosenek Editors ( jedna z nich puściła je z telefonu)… i patrzyłyśmy przez szybę w drzwiach, czy może jakiegoś chłopaka z zespołu przez przypadek nie ujrzymy…
I… ha Smile… wyobraźcie sobie, patrzymy… a tu perkusista Ed sobie idzie, schodzi po schodach…. ja z Darią spojrzałyśmy się na siebie wzajemnie, z zapytaniem w oczach, czy aby dobrze widzimy, czy nam się wydaje, ale dobrze widziałyśmy, tak, to był nasz Ed we własnej osobie…
Schodził z tych schodów i wywrócił się!!! Zaczęłyśmy się śmiać…Ed spojrzał w nasza stronę i też się śmiał… My do niego, a on do nas… To było takie zabawne…
I wtedy powiedziałam do Darii : „Jakie to ludzkie”
PS. Daria, pamiętasz pewnie…
Kurcze… jakby sobie nogę złamał to jakby w bęben walił… i co z koncertu nici by były…
Później widziałyśmy tez Piotra Stelmacha ( prezentera Radiowej Trójki, jakby ktoś nie wiedział) jak szybko wymknął się z klubu…
Chciałam zakrzyknąć do niego, cześć Stelka, ale nawet buzi nie zdarzyłam otworzyć, już uciekł…
Czekaliśmy dwie godziny…
Ok. godziny 18.20 usłyszałyśmy pierwsze takty piosenek, gitary, głos Toma… trochę jakby z niedowierzaniem tego słuchałam… Tak jakoś dziwnie się czułam, bo przecież czyżbym Wedy usłyszał tak na prawdę po raz pierwszy Toma na żywo… Tak… chłopacy mieli próbę… Za zamkniętych drzwi wydobywały się dźwięki, gdy ktoś z pracowników stodoły czy dziennikarze czasem wychodząc na zewnątrz otwierali drzwi, wszystko, uderzało z zwielokrotniona głośnością, powodując dziwne dreszcze, mocniejsze bicie serca…
Najbardziej z tej próby zapamiętałam piosenkę „Fall”.
Pewnie to co teraz powiem zabrzmi dziwnie, ale jak słuchałam tej piosenki na próbie, to ona miała takie specyficzne, zupełnie inne brzmienie, tak bardzo smutne…głos Toma brzmiał dla mnie jak tłumiony krzyk rozpaczy, poczułam się jakbym za chwile miała stracić wszystko….
Po próbie czekaliśmy jeszcze jakiś czas, niestety na zewnątrz…
Wtedy Daria przedstawiła mi Romen…
O 19.00 zaczęli wpuszczać… z każdą chwilą coraz większy tłok… coraz trudniej było się utrzymać… jeszcze nigdy w takim ścisku nie stałam…
I wtedy zaczął się horror, dramat i nie wiem jak to nazwać…
Na żaden koncert nie brałam aparatu fotograficznego, bo się bałam ze nie wejdę i zawsze żałowałam, bo dało się wnieść i ochrona nie robiła problemów…
Na Editors zabrałam i tu popełniłam ogromny błąd… Przeszukiwali mnie moja torbę i znaleźli aparat i powiedzieli ze nie wejdę…!!! Ze mam opuścić klub!!!
Jak ja się wtedy czułam… Okropne uczucie… Bu…
Wpadłam w taką rozpacz, że nie wiedziałam co mam robić…a byłam jedną z pierwszych w kolejce…
Powoli żegnałam się z koncertem… z barierkami z wszystkim…
Daria też miła aparat i tez ja wyrzucili…
Przestałam być grzeczna dziewczynką…
Nerwy mi pościły…
Zaczęłam kłócić się z ochroniarzami… ale k… za h… nie wygrasz….
Powiedziałam ze zostawię w szatni, ze k… przecież nie wniosę na sale, to oni ze w szatni nie można i mam spadać…
Stałyśmy z Darią i myślałyśmy, że rozwalimy tam wszystko…
Na szczęśćcie miejsce gdzie spałyśmy nie było aż tak daleko od Stodoły i zdecydowałyśmy, że zostawimy tam aparaty i wrócimy…
Wkurzone biegłyśmy do „Żaczka”
Nie musze przytaczać epitetów jakich używałam biegnąc… jadąc tramwajem… w istnym rozwścieczeniu na cały świat…
Ludzie się na nas gapili a my rzucałyśmy niegrzeczne teksty...
To była po prostu rozpacz…
Już chciałyśmy nawet tam nie wracać tylko się schlać gdzieś i nie wiem co zrobić…
Strasznie nas to rozwścieczyło… jawiła się naszym oczom wizja miejsca gdzieś na końcu sali…
Zmęczone, wyczerpane wróciłyśmy do stodoły o 20.00…
Nie ukrywałam swego rozwścieczenia przed ochroną… Daria tez…
Lecz… w naszych sercach pojawił się promyk nadziei…
Otóż było już pełno ludzi, ścisk, ale drzwi do sali, na której miał być koncert były jeszcze zamknięte….
Rzuciłyśmy wszystko na ostatnia kartę…
Ciągle tak bardzo mi waliło serce ze strachu ze nie zdążę i te drzwi otworzą…
Oddałyśmy te kurtki i stoimy i patrzymy co teraz ?... musimy przedrzeć się przez tłum… Popatrzyłam się na Darie, chwyciłam ją za rękę, żeby jej po drodze nie zgubić i ruszyłam wśród tych ludzi… Boże… dotarłam do drzwi… nadal zamkniętych… Dotarłyśmy do dziewczyn z którymi stałyśmy na samym początku…
Cała się trzęsłam… Z wściekłości…? Z strachu…? Szczęścia, że udało się… ? Chyba z wszystkiego…
Otworzyli drzwi… Pamiętam to jak przez mgłę… Pierwszy raz takie coś przeżyłam… Biegłam ile sił w nogach w kierunku sceny…
Z przodu scena ty do niej biegniesz a za tobą rozwścieczony tłum…. Krzyczałam jak szalona…. Złapałam barierkę...
Prawie idealne miejsce… Jaka ja byłam szczęśliwa… Wspaniały widok… wszystko przede mną …. a za mną cały tłum… .
Teraz jak o tym myślę, to żałuję, że na Placebo nie miałam barierek i takiej szopki nie odstawiałam…
Pozostaje wierzyć, że jeszcze kiedyś to powtórzę…
Jak tam stałam i trzymałam te barierkę to pomyślałam, że jestem tak blisko jak blisko być można, ale później okazało się, ze można być jeszcze bliżej….
Grały dwa suporty: poznańskie Muchy i zespół z Wielkiej Brytanii The Boxing Rebellion…
Na koncercie Much już kiedyś byłam… Zagrali ok.
The Boxing Rebellion to słyszałam po raz pierwszy i byłam mile zaskoczona, strasznie mi się spodobali.
Te suporty grały po 40 min i było to w sam raz nie za długo…
Panowie od sprzętu nawet dość sprawnie wszystko przygotowali.
Jak wnosili pianino… ach… słychać było… westchnienia zachwytu…
Czekaliśmy w napięciu…

22.00 – rozpoczęło się…
Na scenę weszli chłopacy z Editors….
Tom wokalista,
Chris gitarzysta,
Russell basista,
Ed perkusista
Gdy ich ujrzeliśmy…wszyscy normalnie oszaleli…wszyscy się darli… piszczeli z zachwytu…
Od pierwszych dźwięków, od pierwszych słów Toma wybuchliśmy tańcem, krzykiem śpiewem, wszystkim…
Tom…wy doskonale wiecie jaki on jest, znacie charakterystyczne zachowania…
Wymachiwanie, wyciąganie rąk, ściskanie pięści, bieganie z gitarą, specyficzne miny….
Tom ciągle słał nam buziaki, tak bardzo się śmiał i cieszył, ze my się tak zajebiście bawimy…
Wchodził na swoje pianino, skakał z niego a nawet biegał naokoło niego cały czas trzymając mikrofon w ręku i śpiewając…
He… He… zawsze jak oglądałam Toma na MTV 2 ( brytyjskiej rockowej telewizji) to zastanawiałam się czy właśnie tak samo się zachowuje na koncertach i pokazał wszystko nie w 100 ale w 1000%...
Dość niedawno jakiś tydzień temu udało mi się obejrzeć ich koncert właśnie na MTV2 i stwierdziłam, ze w Warszawie, po prostu lepiej być nie mogło…
Tam perkusista zachowywał się zwyczajnie, a w Warszawie, cały czas się śmiał…
Jak Tom zapytał się nas: Are You OK.? wszyscy wyrazili swój zachwyt krzykiem, piskiem klaskaniem… Tom w odpowiedzi, ze zrozumiał tak pięknie się uśmiechnął…

Piosenki śpiewaliśmy chórem… darliśmy się wniebogłosy… klaskaliśmy w rytm perkusji…
synchronizacja wspaniała…
Światła… zwłaszcza na „The Racing Rats” pogłębiały efekt… działały obezwładniająco…
nieziemsko, wspaniale…
Piosenki smutne… cisza… niekiedy aż płakać mi się chciało…
Przeżyłam to strasznie głęboko…
Editors to dla mnie ważny , bardzo ważny zespół…
Z reguły koncerty dziele na dwie grupy: Placebo i reszta… ( ale ta reszta w żadnym wypadku nie znaczy gorsza)
Po prostu ja nigdy nie porównuje koncertów do koncertów Placebo, gdyż oni zmienili moje życie…byli pierwsi od nich wszystko tak naprawdę wszystko się zaczęło, dzięki nim stałam się tym kim jestem teraz i nic tego nie zmieni…

Koncert Editors był najpiękniejszy na jakim byłam….w porównaniu z całą ta resztą…
Do końca życia tego nie zapomnę, nigdy…

Oto setlista:

Lights
Bones
Bullets
An End Has A Start
The Weight Of The World
Blood
Escape The Nest
Banging Heads
All Sparks
Fall
When Anger Shows
Spider
The Racing Rats
Munich
…………

You Are fading
Smokers Outside The Hospital Doors
Finger In The Factories

Najpiękniejsze chwile, najpiękniejsza piosenka…?
Trudno powiedzieć, wszystko było tak niesamowite….
Wspomniane przez mnie już wcześniej The Racing Rats było dla mnie najbardziej energetyczna piosenką, chyba ze wzglądu na pogłębiające efekt światła…
Najbardziej osobiście przeżyte były chyba dwie piosenki: Fall i Spiders
Z kolei „Fingers in the factories” w wykonaniu koncertowym … ach… choć ostatnia piosenka, choć resztki sił, wyczerpanie, porwało mnie do reszty… .
Wspaniałe było Munich, znacie ten rytm… Tom zaczął tak bardzo powoli bez gitar śpiewać I’m so glad… a my razem z nim… pozwolił nam tez samym to zaśpiewać… moje gardło wydobywało z siebie te słowa najlepiej, najgłośniej jak mogło….
Tom uśmiechał się po naszym odśpiewaniu… i zagrali tę piosenkę w oryginalnej wersji…
Pierwsze dźwięki, wywołał szaleństwo, którego nikt nie był w stanie zatrzymać…
Bardzo podobało mi się to, jak Tom podchodził w różne miejsca na scenie grając na gitarze…
Przede mną też parę razy pośmigał…



Pamiętam, ze jak czekaliśmy na bis, to poza tym, że bardzo głośno krzyczeliśmy: Editors, strasznie tupaliśmy w podłogę i w żelastwo od barierek…

Grali 1h 15 min…
Rzucili pałeczki, kostki… nie złapałam… za niska jestem… Miałam w ręku setlistę ale jedna dziewczyna nadepnęła mi na nią i perfidnie wyrwała z ręki….

Kupiłyśmy sobie plakaty, odebrałyśmy kurtki i wyszłyśmy ze stodoły o 23.30…
Na pół głuche…
Daria powiedziała, że można by poczekać na chłopaków i powalczyć o autografy…
Miałam ze sobą obie płyty , markery i zakupione plakaty …
Nigdy tego nie robiłam… choć byłam na wielu koncertach nigdy nie czekałam za jakimś zespołem przy tylnim wyjściu…
Szczerze mówiąc, nie wierzyłam w to, że wyjdą, nie wierzyłam, że nam się uda, ale pomyślałam skoro już tu jesteśmy, to co nam szkodzi…
Okrążyłyśmy Stodołę i znalazłyśmy możliwe wyjście… Czekałyśmy…. Przyszło do nas kilku chłopaków i dziewczyn… Dwóch było z Białorusi. Mówili po angielsku i jeszcze jeden był tez zza granicy, ale nie wiem skąd, bo też po mówił po angielsku… W sumie to było nas chyba 10 osób… I w sumie to chyba dobrze ze tylko 10… bo jakby było ze 100 to obawiam się ze nie stało by się to co się stało później Smile Smile
Spędziliśmy razem miło czas.. rozmawialiśmy…
Nie wierzyłam nadal ze wyjdą, nigdy nawet o tym nie marzyłam, czy nie śniłam…
Nie docierało do mnie, ze to może się stać…
To było takie dziwne uczucie…
Jeden chłopak poszedł zapytać się ochroniarza, czy chłopaki jeszcze są i czy tymi drzwiami wyjdą… I ten okazał się być normalnym człowiekiem i powiedział, że są jeszcze i ze bardzo prawdopodobne ze tymi drzwiami wyjdą…
Wtedy zaczęło do mnie docierać, ze jej… wszystko się może zdarzyć…
O 24.00 moim oczom ukazał się basista Russell…
He…He… Nie wierzyłam ze go widzę, zamarłam, nie mogłam się ruszyć…
Boże co to za dziwaczne uczucie… Nie wiedziałam, czy to prawda… To naprawdę jest możliwe ? On wychodzi i patrzy się na nas, my na niego i mówi: O… Hello! a my Hello… I po angielsku oczywiście mówię: Can I please i daje mu płytę trzęsącymi się rękami…. A on patrzy się na nas, uśmiechnął się i powiedział po angielsku, żebyśmy zaczekali, bo on musi zanieść walizkę ( miał ją w ręku) i za chwilkę do nas wróci… A my wystraszeni gapimy się na niego, w obawie, że nie przyjdzie, a on taki radosny mówi: ja wrócę, na pewno, nie martwcie się… I wrócił…i podeszłam i znów trzęsły mi się ręce, a on uśmiechnął się i machnął mi autograf…a ja dziękuję i on do mnie Don’t worries i ach… był taki radosny… i dawał autografy, niektórzy robili sobie z nim zdjęcia… Jak Russell podpisywał komuś płytę, to ja chciałam zapytać się, czy Tom też przyjdzie… Tylko z tej podniety to mi mowę odjęło i nic po angielsku nie potarłam powiedzieć. Juz czwarty rok się uczę i czarna dziura mi się utworzyła…
Normalnie pustka… Ale wydukałam z siebie słowa : Tom Come ( He.. zupełnie nie gramatycznie… bez sensu…) ale zrozumiał… He… he… I zaraz odpowiedział:
Tak oczywiście, że przyjdzie, nie martwcie się….
Pożegnaliśmy się … Podziękowaliśmy…
Gapiłam się w tę płytę i nie wierzyłam… Czekaliśmy dalej…
Jakie to były emocje…
1.00 w nocy… Patrzymy, wychodzą jacyś ludzie z walizkami a za nimi he…he …
Tom, Chris i Ed…
Myślałam, że padnę…
Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, tak się bałam ze się za chwile obudzę…
Tom patrzy się na nas i mówi : O…! I podeszłam do niego i poprosiłam ładnie… daje mu cd i zauważyłam, że daję mu płytę do góry nogami, a on do mnie, jak już odwróciłam to cd : o dobra strona… i machnął mi podpis i wydusiłam tylko It was great!
Później poszłam do Eda no i do Chrisa Urbanowicza… i miałam na płycie cały komplet… Daria dawała też do podpisu nasze plakaty… I chłopacy dawali autografy, a ci co umieli dobrze po angielsku to z nimi rozmawiali….
Chris jak podpisał płytę to powiedział po polsku dziękuję, a ja sobie myślę: Co ty mówisz to ja tobie powinnam dziękować, a nie ty mi…
Tom mówił, że nie spodziewał się tylu osób, że zajebiście się bawili… Perkusista mówił, ze jeszcze nigdy tak fajnie nie było ( i raczej nie wciskał, bo widziałam przez cały koncert się śmiał) … Były zdjęcia… Szybko doczepiłam się do zdjęcia z Tomem tak przed nim stanęłam, trochę się zniżyłam, choć on i tak wysoki jest, a ja jestem niskiego wzrostu, a Tom mnie za ramie do tego zdjęcia chwycił…*.*
Udało mi się też zrobić zdjęcie z Chrisem… uścisnęliśmy sobie dłonie… Jaką on miał ciepłą rękę, a moja taka była zimna…zmarznięta…
Podziękowaliśmy im i poszli…. My zszokowani…
Byliśmy tacy szczęśliwi…
Staliśmy jeszcze i czekaliśmy aż odjadą…
Najpierw pojechała ich ciężarówka ze sprzętem a za nią oni jechali swoim autobusem, którym jeżdżą w trasę… Kiwaliśmy im a kierowca ciężarówki nam trąbił i też kiwał… Czy oni nam kiwali, nie wiemy bo szyby były przyciemniane…
Jak już pojechali, to my tak stoimy, patrzymy się na siebie, całe nasze grono…
Wydaliśmy wielki okrzyk szczęścia… Piszczeliśmy, skakaliśmy z radości…
W podskokach ja z Darią wracałam do „ Żaczka”, inni na pociągi…
Weszłyśmy do naszego pokoju z naszymi skarbami.
Na twarzy Darii widziałam prawdziwe szczęście ( ona na mojej twarzy pewnie widziała to samo)… Smile
Nie mogłyśmy wyjść z zachwytu.
Przeżyłyśmy chyba najpiękniejszą przygodę w naszym życiu…mamy wspaniałe pamiątki…

To był pierwszy koncert naszych Editorsów w Polsce i nasze pierwsze z nimi spotkanie…
Wierzę, ze niedługo znowu do nas przyjadą, a my spotkamy się z nimi drugi raz i wręczymy im wspaniały i oryginalny prezent w podziękowaniu za te wspaniałe chwile…
Teraz już nic nie jest takie samo…

Dla takich chwil warto żyć…

Kto nie był... ma czego żałować...


Natalie

Ps. Najdłuższa relacja jaką kiedykolwiek napisałam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzycząca_Dziewczynka




Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:51, 30 Lis 2007 
Temat postu:

No to teraz moja relacja, tez dluuuuga
Mój kalendarz zatrzymał się na 4 listopada... Czekałam 3 miesiące... całe trzy miesiące aż w końcu ten dzień przyszedł Smile...
Dobry początek.
Do Warszawy pojechałam dość wcześnie, mówiąc delikatnie, bo już o 10.00 byłam na Dworcu Centralnym. Koncert miał się zacząć o 20:00 Very Happy O mały włos nie wysiadłabym na odpowiednim przystanku i panikowała na Dworcu Zachodnim, na szczęście jednak zorientowałam się w terenie. Czułam się o wiele pewniej, bo wcześniej zrobiłam sobie wycieczkę palcem po mapie. Warszawa jest tylko 26 tysięcy razy większa niż na papierze, więc musiałam sobie poradzić Wink. W stolicy byłam pierwszy raz @@ Naprawdę pierwszy pierwszy sama. (Nie biorę pod uwagę rodzinnej wycieczki na 3 maja )
Byłam o mniej więcej całą godzinę przed Natalią, więc najpierw pozwiedzałam Dworzec, który myślałam, że będzie duży, biały i łady, ale mniejsza z tym xD.....Poszłam do McDonalda i pijąc herbatę obserwowałam ludzi próbując odgadnąć kto jeszcze wybiera się na koncert. Pod Pałacem Kultury i Nauki spotkałam się z Natalią i potem już rozpoczęła się zabawa z mapą Smile Na szczęście Natalia była już raz w Warszawie na Plackach. Jakiś pan pomógł nam, a i jeszcze jedna kobieta sama do nas podeszła i dała wskazówki...@@ Ludzie nie są tacy źli... Wink

Skorzystałyśmy z tramwaju. Uwielbiam tramwaje!!! =^o^= Są jak kolejka górska, mało w nich ludzi mimo, że jeżdżą wolniej. Kierując się rozkładem jazdy wysiadłyśmy na odpowiednim przystanku (znoooowu sukces!!!) Pomyliłyśmy tylko ten Dom Studencki , w którym miałyśmy się zatrzymać. Zobaczyłyśmy dwa duże wieżowce: białe, nowoczesne. Już myślałyśmy, ze to to! Ale jeszcze obok stały dwa, żółte i stare...to było nasze lokum ... no cóż.. Wink po dostaniu klucza, wbiłyśmy do pokoju. Usiadłyśmy i ... zaczęłyśmy gadać Godzina: około 13:00 Miałyśmy trochę czasu Wink. Szczerze mówiąc to pisałyśmy do siebie tylko mejle, nigdy nie widziałyśmy się na żywo. Gadało nam się świetnie Very Happy nawet nie zauważyłyśmy jak czas przeleciał do 16:30. Postanowiłyśmy o 17:00 ustawić się już pod drzwiami Stodoły. Ja jeszcze nigdy nie byłam na koncercie w zamkniętym pomieszczeniu, Natalia nie była tak wcześnie przed koncertem. Nasz cel: BARIERKI!!! Siedziałyśmy na łóżkach w tym domu studenckim i nie mogło do nas dotrzeć, że niedługo zobaczymy chłopaków w akcji... Nie wiedziałyśmy ile przepięknych chwil jeszcze nas czeka Smile Nawet nie przypuszczałyśmy... Spokojnie, bez pośpiechu, używając znowu tramwaju przemieściłyśmy się w okolice Stodoły. Myślałyśmy, że zobaczymy pełno ludzi tłoczących się pod drzwiami... a tu pustki... patrzymy dokładniej... wielki, niebieski autobus podróżny stoi. Już wiedziałyśmy, ze to na bank ich! Very Happy Podeszłyśmy bliżej. Niemiecka rejestracja-no to już teraz na 100000%! Szyby były zaciemniane, mam nadzieję, ze nie siedzieli środku i nie widzieli jak chodzimy wokół autobusu XD....

Weszłyśmy do środka: Hmmm tak około 6 osób... Dziwne... Podchodzimy do szklanych drzwi... sama nie mogę uwierzyć.. Ed schodzi po schodach! @@ Nie byłam pewna w pierwszej chwili czy to on. Schodzi a tu nagle JEBUDU! Wywalił się i leży!!!! O_O Wstrzymaliśmy wszyscy oddech. Na szczęście zaczął się śmiać, także w naszym kierunku, wstał i poszedł dalej... XD jakie szczęście że nic mu się nie stało @@ Nawet nie myślę co by było gdyby sobie np., kostkę zwichnął Przecież gra na perkusji!!! Kiedy Ed już zniknął, stałyśmy przyglądając się przechodzącym ludziom. W każdej chwili mógł przecież pojawić się np., Tom lub Chris Very Happy albo Russell oczywiście. Facet siedzący przy okienku był w szoku.: „Jeszcze dwie godziny! Za dwie godziny dopiero wpuszczamy!!!” XD Widziałyśmy jak dziennikarze wchodzą, wychodzą. Nawet nam Stelmach mignął. Widziałyśmy jak nieśli w koszykach jedzenie, pewnie dla chłopaków. Oceniałyśmy którzy z przechodzących ludzi byli Brytyjczykami a którzy Polakami. Dobrze trafiłyśmy, że Ci w ślicznym, obcisłych, czarnych spodniach z prześlicznymi tyłkami to obcokrajowcy @@ Na supporcie poznałyśmy, ze byli to chłopacy z Boxer Rebelion XD he he...Dziewczyny czekając obok nas puściły, chyba z telefonu „An End Has a Start” a potem inne utwory Editors. Każdy już podrygiwał pod szklanymi drzwiami...

Organizacja...
Kłopoty zaczęły się, gdy ochroniarze chcieli zrobić bramki do przejścia. Zamiast przygotować to wcześniej, oni dopiero tak godzina, nawet mniej przed wpuszczaniem zrobili zamieszanie, cofanie ludzi itp. :/ Cała sytuacja była upierdliwa i bardzo nieprofesjonalna! Kurde mać! Pierwszy raz żeście to robili??!! Stałyśmy a szlag nas trafiał co chwila...Wypchnięto nas do tyłu... wrr.....Ostudził nas głos Toma... zaczęli próbę.. stojąc za dużymi, szklanymi drzwiami, nie widząc ich ale słysząc wszyscy już popadli w nastrój koncertu... .... ochroniarze kazali nam wyjść z budynku :/ kutwa... stałyśmy w ścisku chyba z pół godziny. Zaczęli wpuszczać po 19.00 Kolejny szok. Nie można wejść z aparatem. W szatni też nie można zostawić. Masz cyfrówkę? To spadaj! Patrzymy na siebie z Natalią... oni żartują, prawda?! Przyszłyśmy tu 3 h przed koncertem, stałyśmy w ścisku żeby oni nam powiedzieli, że z aparatem nie wpuszczają?! No kurde mać, co jest?! „Co robimy?”- Pytam się Natalii przerażona. „Wracamy i zostawiamy aparaty”- padła odpowiedź. Wychodzimy ze Stodoły i kolejny szok. Mijamy cholernie długa kolejkę.. ale to nie da się opisać jak długą.. Płakać i krzyczeć mi się chciało.. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć...na przystanek, do tramwaju, biegiem. Zwykle jestem spokojna, ale wtedy to tak się we mnie burzyło, że nie mogłam w miejscu ustać. Najgorsze przekleństwa przychodziły na myśl. Jakby mnie ktoś wtedy zatrzymał to by zginął... Biegniemy do pokoju, rzucamy zbędne rzeczy i spowrotem.
Przystanek, tramwaj.
Wyszłyśmy z tramwaju, dalej z samobójczymi myślami i krzycząc brzydkie słowo na k (nie mogłam się powstrzymać i krzyknęłam do faceta na rowerze, przejeżdżającej obok nas, żeby mnie przejechał xD, ale tego na szczęśnie nie zrobił Wink ) Kolejki już nie było, pojedynczy ludzie stali przed. Wpadłyśmy do środka i zabijając wzrokiem kobitę, która nas nie wpuściła dałyśmy się obmacać. ( Pakując się tam wyrwało mi się głośno: „Teraz to mnie k**** mogą obmacać jak chcą!”- dla osób, które mnie znają będzie to szokiem xD) Okej. Jesteśmy w środku. Myk, myk do szatni, numerek w kieszeni. Natalia chwyciła mnie za rękę i pchamy się pod same drzwi sali, gdzie mieli grać. Stojąc tam, przed wszystkimi byłyśmy w szoku po raz kolejny... udało się... udało się.. cholera jasna, UDAŁO SIĘ! (Jak do tej pory) Rozejrzałam się wokół. I poznałam te parę osób co także czekały tak długo. Chłopak – emoboy(czarne włosy, czarna koszula, śliczny krawat w klawisze od pianina.), dwie dziewczyny blondynki-chyba siostry(siedziały wcześniej prawie pod okienkiem w holu, miały glany), chłopak w średnio-krótkich jasnych włosach, chłopak z dziewczyną z Białorusi jak się potem okazało Smile no i grupka dziewczyn, jedna w dredach pamiętam no i Romen!!! Smile Udało mi się poznać ją jeszcze przy szklanych drzwiach Smile Bardzo się cieszę!!! =^o^= szkoda tylko, że się rozdzielałyśmy tak często Sad Pozdrawiam wszystkich jeżeli jakimś cudem to czytają! Smile


W końcu drzwi nam otworzyli, usłyszałam tylko głos ochroniarza: Spokojnie... i SZAAAŁ! Jak bydło, opętani szaleńczy żeśmy lecieli do barierek. Very Happy Jak już chwyciłam jedną to chciało mi się krzyknąć ze szczęścia!!! Bardzo sympatyczna okazała się też dziewczyna po mojej lewej stronie. Blondynka w okularach. Żałuję, ze nie wzięłam od niej żadnego kontaktu, bo naprawdę się fajnie dogadywałyśmy Sad ale w chwili kiedy miałam zapytać facet rzucał setlisty więc się dołączyłam do tłumu szalonych łapaczy. Udało mi się złapać O_O Wyciągnęłam rękę bez jakiejkolwiek nadziei, patrzę a tu trzymam w ręce kartkę o_o szał szczęścia i chowany do kieszeni zanim ktoś się na mnie rzuci.

Supporty były dwa: Muchy: Naprawdę fajni Smile Znała, jedną piosenkę: „Galaretka”. Ciekawa była sytuacja kiedy wokalista prawie zjadł mikrofon xD. Kolejny support: The Boxer Rebelion i panowie o boskich tyłkach xD. Okazali się naprawdę fajni Smile a tak narzekałam, że będą supporty.

Chłopacy z Editors wychodzili na balkonik. Nie wiedziałam na czym mam się skupić. XD Na supportach czy Edku, i Chrisie opierających się o barierkę, Tomie stojącym nieco dalej w szaliczku i popijającym coś z kubeczka. Russel później też się pokazał. Smile

Po obu supportach nastąpił najbardziej stresujący moment. Właściwie to chłopacy kazali na siebie troszkę długo czekać Wink Gdy wniesiono pianino wydałam z siebie pisk radości. Jak i dużo ludzi za mną Smile Kombinowano przy kabelkach, fotografowie się już tłoczyli pod sceną. No i w końcu!!! To było N I E S A M O W I T E. Trudno opisać... Momenty, które najbardziej mi się podobały:

1. Tom zrzucający z szyi niebieski szaliczek.
2. Tom podchodzący do brzegu sceny.
3. Gdy stanął przy brzegu i wyciąąągnął ręce do góry – cała sala razem z nim.
4. Gdy Tom śpiewając wyciągnął przed siebie rękę wskazując palcem jeden – cała publika powtórzyła ten gest.
5. Gdy Tom usiadł przy pianinie i zapytał na „Are you ok.?”. Odpowiedź – Szalony wrzask. Na co Tom z uśmiechem na ustach: „Good”
6. Każdy moment kiedy Tom uśmiechał się do nas szczerze szczęśliwy. To było takie milutkie! Cieszył się, że się cieszymy!!!
7. Kiedy Tom wchodził kolanami na stołeczek przy pianinie, chodził wokół niego dalej śpiewając, wchodził na nie grając na gitarze, skakał z niego!
8. Wyciągał między piosenkami spod pianina kubeczek z czymś w środku, raz po pociągnięciu łyka z kubeczka wypił jeszcze raz z butelki – Heinekena xD
9. Kiedy Tom pozwolił nam tłumem zaśpiewać: I’m soooooooo glaad!!!!!!! Booskie! I jeszcze się uśmiechnął na końcu do nas Very Happy
10. Kiedy Tom uśmiechnął się po raz kolejny widząc przy Fall jak ktoś trzyma napis Fall.
Starałam się też łapać spojrzenia Russella i uśmiechałam się szeroko przez cały czas Very Happy Chris była taki skupiony... No i Ed uśmiechnięty jeszcze szerzej niż ja Very Happy
Koncert był po prostu zajebisty! A i tak to słowo nie opisuje go odpowiednio.
Dla mnie najlepsze było „Fingers in the Factories”. Przy refrenie darłam się na maxa! W ogóle przez cały koncert przy refrenach i nie tylko darłam się w niebo głosy jak szaleniec Very Happy Very Happy Very Happy nareszcie mogłam się wykrzyczeć!!! Pomiędzy piosenkami a bisami ludzie zaczęli krzyczeć też : E –DI –TORS!!! Żeby tylko krzyczeć, ludzie przy barierkach i w tym ja tupali o metal Very Happy Było głośno i wesoło!!! Nic jednak nie trwa wiecznie. Koncert dobiegł końca. Chłopacy zeszli, mi jak pisałam udało się złapać setlistę, oszołomiona z Natalią kupiłyśmy coś do picia, potem plakaty, chwyciłyśmy kurtki i postanowiłyśmy spełnić jeszcze jedno nasze marzenie.
Spotkanie z chłopakami z Editors.

Poszłyśmy pod bramę i rozglądając zastanawiałyśmy się czemu jesteśmy tylko my. Po chwili czekania przyszło jeszcze parę osób. Potem chłopak z dziewczyną z Białorusi. Po drugiej stronie chodnika czaiły się jeszcze dwie osoby. Tak bardzo chcieliśmy, żeby do nas przyszli.... Nie wiem czy do końca wierzyłam w to, że się uda...Ludzie za bramą pakowali sprzęt do ciężarówki. Hmmm tam raczej chłopacy nie wyjdą... Z boku, za małą bramką było wejście. Jak kulturalni ludzie się tam nie pchaliśmy mimo, ze była otwarta. Jak będą stamtąd wychodzić to wyjdą. Wyszły Muchy, wyszli The Boxer Rebelion. Czekanie się opłaciło. Pierwszy wyszedł Russell. Very Happy Było „Heloł heloł!” na powitanie. Zapytał czy damy mu chwilę na zostawienie walizki w autobusie. My na to „Ofkors, ofkors”. Poszedł. Czekamy. Hmmm... Może uciekł dając znać chłopakom żeby też to samo zrobili??? Nie, Very Happy wrócił. Byłam drugą osobą, której płytę podpisywał Smile Myślałam, ze podpisze po prostu na plastiku a on zaczął wyjmować książeczkę! XD (ponieważ płyta jak i tył książeczki byli czarne i nie miał jak podpisać!) Było „Tenkju Tenkju”. Natalia zapytała czy Tom przyjdzie, a Russell na to: „Dont łory!” Zniknął za drzwiami. Czekaliśmy z półgodziny, paluszki mi odmarzały, ale mogłam tam stać całą noc!!! Naprawdę byłam szczęśliwa!!! Nie do opisania te moje szczęście!!! @@ Tom wyszedł pierwszy. Miał na sobie tylko granatowy polar z kapturem na głowie. Pierwsze z Natalią go przywitałyśmy „Heloł”, bo stałyśmy najbliżej. Smile Rozwinęłam plakat i dalej poprosiłam Toma o podpisanie. Nie robił tego na odwal Very Happy Tylko dokładnie Wink Pochylił się do przodu, ja tez trzymając papier i niechcący lekko uderzyłam go w głowę swoją głową XD XD XD. Nie chciałam! Przepraszam!!! Potem Poszłam do Eda Smile Także mi podpisał Smile Byłam jedną z niewielu, które miały mazak, więc chwilę stałam przy Tomie pożyczając marker. 3 razy podawałam Tomowi markera XD XD XD ale ostatnie było najlepsze jak mi podawał. Chwycił go tak śmiesznie w obie dłonie. Smile Przy Chrisie nie miałam już markera, gdzieś mi zaginął, ale na szczęście ktoś mi pożyczył. Ślicznie się zapytałam „Ken Aj pliz hir end hir?” a Chris ślicznie odpowiedział „Ofkorz” Smile Udało mi się doczepić do zdjęcia z Chrisem, do Toma już nie podchodziłam, bo i tak dawali mu zbyt dużo fleszem po oczach. Widać było, że miał w pewnym momencie dość.. nie dziwię się. Czy był ochroniarz?? Hmmm... chyba był jeden... W końcu Tom pomachał, że idzie, tak samo jak i Chris i Ed. My krzyczeliśmy jeszcze: „Tenkju! Gudbaj!”. Poczekaliśmy jeszcze jak autobus przejeżdżał obok nas i machaliśmy im na pożegnanie. Smile Mam nadzieję, ze nas widzieli XD Kierowca zatrąbił Smile Wszyscy w pełni szczęścia, z bezcennymi skarbami w rękach.... Zamiast wsiąść z tramwaj poszłyśmy na piechotę. Usiadłyśmy znowu na łóżkach.

... Nie mogło być lepiej. To był naprawdę najpiękniejszy jak dotąd dzień w moim życiu. :)Nie przesadzam. Jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiłam, jeszcze nigdy tak długo się nie uśmiechałam ze szczęścia. Nawet nie myślałam o tym, że uda nam się naprawdę z nimi spotkać, pogadać.. i to nie przez jakąś bramę w otoczeniu 15 goryli ale normalnie na chodniku Smile Cieszę się, że pojechałam... Ile razy teraz patrzę na ten plakat śmieję się do siebie Smile Nie mogło być lepiej w tym dniu. Naprawdę Smile

Jak juz pewnie sie skapneliscie bylam na koncercie z Natalie! Bardzo Ci dyiekuje, ze ze mna pojechalas!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NATALIE




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 12:46, 01 Gru 2007 
Temat postu:

To ja Ci dziękuję ... za wszystko ... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Romen




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:07, 01 Gru 2007 
Temat postu:

Gratuluję spotkania z panami z Editors - to musiało być niesamowite przeżycie Smile

I również było mi bardzo miło was spotkać Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzycząca_Dziewczynka




Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:52, 04 Sty 2008 
Temat postu:

ehhhh... od koncertu minęło już.... @@ dopiero 2 miesiące!!! A mi się wydaje jakby to było z jakieś pół roku... straszne... ;p

postanowiłam (zmobilizowałam się) napisac o koncercie w Polsce po angelsku i wysłac na główną stronę Editors. Mam nadzieję, że ktoś tam doda tę notkę =_= Jeżeli dodadzą jakąś inną to wyślę im jeszcze raz :D A oto jej treśc :)

4.11. 2007 - for fans: fulfilment of the dream, in everybody's opinion: gig of the year 2007 in POLAND.

We, me and my friend Natalie, had possibility to be on this gig! No one can steal our memory of that BIG DAY!

Before: when we were waiting for the concert, we could hear well-known melody and (for the first time live) Tom's voice behind big, glass door. At once came a flash in our eyes and big smiles on our faces.

For the first time in the first row - next dream did come true. And the GIG - EXPLOSION!

Amazing, one of a kind, special moment...

How should I describe that concert?

Words are not good enough!

Everything that we heared and felt was MUSIC! Songs that we have heared so many times sounded like for the first time again. We have noticed a big smile on guys' faces, so we think they felt this special atmosphere too. Tom was amazing! True feelings on his face, voice full of passion and his hands in the air. We felt magicaly. What we felt, i think was real happiness.

That GIG was for both of us, me and Natalie, as well as for all polish fans, really special day.

Short meeting, after the concert, made us sure that they are really frank and friendly people :)

We are waiting for the next gig! And I hope it will take place really soon!!!

Danuta Tuchowska and Natalie Rybarczyk

Photos:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NATALIE




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 23:15, 07 Sty 2008 
Temat postu:

Codziennie sprawdzam czy nie opublikowali tego... ach.... muszą to zrobić... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NATALIE




Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pon 23:16, 07 Sty 2008 
Temat postu:

No i ja na zdjeciu z Darią...
ach... wspomnienia Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Krzycząca_Dziewczynka




Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:05, 28 Sty 2008 
Temat postu:

No niestety.. na oficjalnej stronie dodano już dwie nowe notki, które są zdecydowanie nie nasze... czyli możemy wyzbyć się nadziei. Zapewnie za późno wysłałyśmy, trzeba było na bierząco. Trudno musi się i płynie dalej.

Dobra wiadomość :) jeżeli ktoś nie wie na stronie Stodoły zamieszczone zostały zdjęcia z koncertu :) (wiem, mam opóżniony zapłon;) fajnie jeszcze raz pooglądać i powspominać... ech.....
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Editors Strona Główna -> Info i News Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin